TEST: Ibanez AFC151 SRR
Doskonałe pickupy, świetne gatunki drewna - domenę najdroższych modeli znajdziemy tu w przystępnej cenie Autor: Krzysztof Błaś • 8 grudnia 2017Ibanez to jedna z niewielu firm na świecie, która zyskała uznanie gitarzystów reprezentujących skrajnie różną stylistykę wykonywanej muzyki. Po jednej stronie mamy potężne rockowe gitary solid body, a po drugiej jazzowe archtopy, które od lat można podziwiać w rękach największych mistrzów gatunku.
Ibanez nie spoczywa jednak na laurach i wciąż rozbudowuje listę dostępnych modeli. Tym razem do testu dotarła najnowsza propozycja firmy - gitara typu hollowbody z serii Contemporary Archtop - AFC151SRR.
Budowa
Pierwszy raz zobaczyłem ten model na targach NAMM i muszę przyznać, że przyciągnął moją uwagę powalającym designem. Tym bardziej ucieszyłem się, że trafi do moich rąk i będę miał okazję na spokojnie zapoznać się z jego walorami. Kiedy więc otworzyłem futerał, ucieszył mnie widok ekskluzywnego hollowbody, który lśnił dokładnie jak ten wystawiony na targach.
Ibanez jest mistrzem w kreacji designu i tym razem także zaprezentował gitarę elegancką, ale też o odrobinę niecodziennej stylistyce. Piękny, czerwony kolor z prześwitującymi słojami jest dość ekstrawagancki żeby dostrzec instrument na scenie, ale z drugiej strony, zwłaszcza przy słabszym oświetleniu, nadaje mu klasycznego feelingu. AFC151 to gitara z pudłem rezonansowym bez litego bloku - czyli typowe hollobody. Korpus jest jednak nieco mniejszy i chudszy niż klasyczne "jazzówki" - szerokość to 15 i 3/4", a grubość 3 i 5/8". Dzięki temu gitara jest poręczna i łatwa w grze, zachowując wciąż oddech pudła rezonansowego.
Korpus wykonano z laminatu - płyta wierzchnia zrobiona jest ze świerku, a boki i tył z pięknego klonu falistego. Krawędzie ożyłkowano drewnem, co nadaje całości elegancji. Podoba mi się wykończenie otworów rezonansowych. W wielu, nawet droższych instrumentach to zagadnienie jest często pomijane - tutaj jednak widać, że ktoś się do tego przyłożył, a nawet wypolerował na krawędziach lakier. Takich elementów świadczących o kunszcie wykonania znajdziemy tu więcej. Uwagę przyciąga hebanowy strunociąg i pickguard - w obydwu przypadkach zastosowano wykończenie fortepianowym lakierem na wysoki połysk. Z hebanu zrobiono także mostek, który wyposażono w kompensację ułatwiającą uzyskanie poprawnego strojenia.
Elektronika jest bardzo prosta i składa się z jednego, przykręcanego do podstrunnicy przetwornika (mini-humbuckera) Magic Touch, wykonanego w oparciu o magnes Alnico. Uzupełnieniem jest regulator głośności i tonu - także w tym przypadku do wykonania pokręteł użyto hebanu.
Wklejony gryf wykonany został z 3 części - mahoniu i klonu. Jest dość smukły, co sprawia, że gitara wygodnie leży w dłoni i zachęca do szybkiego grania. Hebanowa, ożyłkowana podstrunnica posiada 20 progów medium. Na uwagę zasługuje ich wykończenie - końce zostały ręcznie zaokrąglone, co nie tylko zwiększa wygodę gry, ale także zabezpiecza przed kaleczeniem palców, jeśli nie zadbamy o odpowiednią wilgotność.
Prostokątne markery z masy perłowej świetnie dopełniają całości. Na główce znajdziemy złocone klucze bez wybitej nazwy ich producenta, wyposażone w plastikowe, czarne pokrętła. Producent założył struny szlifowane 11-50 z owijaną G, czyli jasno określił jazzowy rodowód tego instrumentu.
Gramy
Gitary z mniejszym pudłem rezonansowym zdobywają wielu zwolenników. Są poręczne, lekkie i wciąż zapewniają odczuwalną, składową akustyczną. Oczywiście nie grają akustycznie tak głośno jak ich więksi bracia, ale w końcu są to instrumenty elektryczne i składowa akustyczna to tylko jeden z wielu elementów kształtujących końcową barwę. Nie jest więc zaskoczeniem, że akustycznie AFC151 nie powala i gra tak głośno, jak pozwala mu na to średnich rozmiarów pudło rezonansowe. Dużo tutaj ciepłego i tłustego środka - mniej za to góry pasma i basu. To lekkie zaskoczenie, bo obawiałem się, że usłyszę jedynie samą górę - tymczasem zdecydowanie pudło oddycha i reaguje na artykulację.
Gitara jest bardzo dźwięczna ze świetnym atakiem i poprawnym sustainem. Szlifowane struny powodują brak "świszczenia" podczas zmiany pozycji na gryfie, ale też zabierają sporo powietrza i klarowności. Osobiście nie jestem ich zwolennikiem, chociaż to kwestia gustu. Świetnie został wyprofilowany gryf. Jest naprawdę bardzo wygodny i ułatwia grę osobom z mniejszą dłonią. Doskonale wykończono też progi i po niewielkiej regulacji gryfu możemy uzyskać bardzo niską akcję strun i prawidłowe strojenie w pozycjach. Pod względem lutniczym naprawdę ciężko cokolwiek zarzucić temu instrumentowi. Użyte materiały wyglądają na nieprzypadkowe, a jakość wykonania detali jest bez zastrzeżeń. Poza tym - to jedna z piękniejszych jazzówek jakie widziałem...
Co można zrobić z tak dobrze zbudowanym instrumentem? Na przykład popsuć go źle dobraną elektroniką. Niestety często spotykam się z tym problemem, kiedy akustycznie gitara zapowiada się ponadprzeciętnie, a po podłączeniu okazuje się, że producent, świadomie lub nie, od nowa zdefiniował jej brzmienie zupełnie niedobranymi pickupami... Dlatego z lekką obawą podłączyłem AFC151 do wzmacniacza i... odetchnąłem z ulgą.
Już pierwsze dźwięki uspokoiły mnie - nie ma rewolucji a gitara zachowuje się przewidywalnie. Specjalnie zaprojektowany do tego modelu minihumbucker wyłapuje wszystkie istotne cechy akustycznej konstrukcji i wtłacza je do głośnika. Nie dodaje przy tym nic od siebie, żadnego nowego charakteru brzmienia. Mamy więc szeroki, ciepły środek, wycofaną górę i umiarkowany dół. Zupełnie jakby ktoś nagłośnił akustyczne brzmienie. Doskonale. Ten instrument brzmi bardzo charakterystycznie, zdecydowanie jazzowo i jest to brzmienie szlachetne, przyciągające uwagę. Oczywiście z racji pudła rezonansowego musimy się liczyć z łatwością wpadania w sprzęganie, chociaż i tak jest zdecydowanie lepiej niż w przypadku dużych, 17 calowych korpusów. Zastosowany przetwornik dysponuje średnim poziomem wyjściowym, jest więc dość łatwy do nagłośnienia i przemyca sporo akustycznego brzmienia.
Próbka możliwości: Ibanez AFC151 SRR:
Podsumowanie
Ibanez AFC151SRR to bardzo dobrze wykonana gitara jazzowa. Nie brak jej uroku, ale też charakteru. Zdecydowanie będzie widoczna na scenie, ale także obroni się w studiu, bo po prostu doskonale brzmi. Jest przy tym bardzo grywalna, co nie dziwi w przypadku tak doświadczonego producenta jak Ibanez. Zdecydowanie to jedno z ciekawszych hollow, jakie miałem w rękach. Nieźle została też skalkulowana cena, zważywszy, że instrument dociera do nas w twardym futerale. Gdyby jednak była o kilkaset złotych tańsza, to mielibyśmy do czynienia z sensacją. Póki co, to po prostu doskonała oferta za uczciwą cenę.
Patrząc na rozwój kolejnych modeli firmy zauważyłem, że producent mocno skupił się na walorach brzmieniowych produkowanych gitar. Jeszcze do niedawna wiele modeli, szczególnie z segmentu archtop, imponowało wykończeniem i kunsztem wykonania - kiedy jednak przychodziło do testu odsłuchowego wyraźnie czegoś im brakowało. Mowa oczywiście o tańszych modelach, ponieważ flagowce cały czas imponowały brzmieniem.
Od pewnego czasu jednak jest inaczej. Gitary wciąż zachwycają, ale konstrukcyjnie widać wyraźny postęp. Doskonałe pickupy, świetne gatunki drewna - to, co dotychczas było zarezerwowane dla najdroższych modeli znajdziemy już w przystępnej cenie. Śmiało więc mogę stwierdzić, że walory użytkowe i brzmieniowe testowanego instrumentu znacznie wykraczają po za przewidywania w tym segmencie cenowym, czyniąc go profesjonalnym narzędziem pracy - równie użytecznym, jak topowe gitary tej marki.
Specyfikacja techniczna:
- Korpus: Świerk
- Boki: Klon
- Tył: Klon
- Gryf: Mahoń / Klon
- Podstrunnica: Heban
- Skala: 628 mm
- Progi: 20
- Przystawki: Magic Touch-Mini neck pickup (Passive/Alnico)-Neck
- Mostek: Ebony bridge / VT14 tailpiece w/AFC wood cover
- Osprzęt: Złoty
- Kolor: Sunrise Red