Test gitary Furch LJ10 "Little Jane"
Autor: Wojciech Trochimiuk • 24 marca 2016- Świetna dynamika gry
- Nietuzinkowe brzmienie
- Porządny pokrowiec
- Wykończenie z dużą dbałością o detale
- Wyważenie
- Do solowego grania konieczna wizyta u lutnika
Los aktywnego polskiego gitarzysty nie zawsze należy do najlżejszych. Każdy z nas jest przekonany, że już w niedalekiej przyszłości, wszyscy członkowie zespołu będą mieli swojego technicznego. Takiego który wniesie cały sprzęt na scenę, podłączy kable, ustawi mikrofony, dostroi odsłuchy… A po perfekcyjnie zagranej godzinie koncertowej, spakuje instrumenty na samochód dostawczy, który zawsze podąża za zespołowym „Tourbusem”.
Jeżeli to oczekiwanie już lekko Wam się dłuży, firma Furch dla Was bardzo ciekawą alternatywę…
O firmie
Furch Guitars jest czeską manufakturą gitar, założoną w 1981 roku przez Franciszka Furcha. Początkowo pan Furch zajął się produkcją instrumentów jeszcze pod socjalistyczną władzą czechosłowacką, starał się budować instrumenty na własną rękę, gdyż nie miał wtedy dostępu do sprzętu wysokiej jakości. Instrumenty pod marką Furch, stały się ogólnodostępne dopiero po sześciu latach od rozpoczęcia prac w warsztacie lutniczym. Obecnie manufaktura znajduje się w mieście Velké Němčice na terenie Republiki Czech. Dokładnie te same instrumenty znajdziemy również pod marką Stonebridge, jednak te instrumenty oferowane są jedynie w krajach ameryki północnej.
Ciąg dalszy…
Dziś weźmiemy pod lupę bardzo ciekawą propozycję gitary akustycznej, stworzonej specjalnie dla podróżujących muzyków – Furch Little Jane.
Odbierając testowy egzemplarz gitary od kuriera, nie do końca wiedziałem czego się spodziewać… Tekturowe pudło w kształcie pełnowymiarowej gitary akustycznej raczej nie wróżyło zapowiadanej przez producenta mobilności tego sprzętu, Lecz już po otwarciu przesyłki znalazłem świetnie zabezpieczony… plecak, którego wymiary spokojnie zmieszczą się jako bagaż podręczny w samolocie. Natychmiast zacząłem się zastanawiać jakim cudem mieści się tam pełnoprawny instrument i gdzie u licha spakowano gryf tej gitary?
Dopiero po rozsunięciu plecaka zrozumiałem co producent miał na myśli mówiąc „Gitara dla podróżujących”. W środku znalazłem instrument w trzech częściach. Były nimi korpus, w którym przez specjalny otwór włożony był gryf, a w oddzielnej kieszonce główka, O dziwo korpus i główka były połączone nałożonymi już strunami.
Producent nie pokusił się o zawarcie w środku instrukcji składania i rozkładania instrumentu, ale jeśli kiedykolwiek widzieliście jak powinien wyglądać instrument po hiszpańsku zwany guitarrą, to bez kłopotu połączycie ze sobą te puzzle.
Zaczynamy od wsunięcia trzech metalowych wałków umieszczonych na końcu główki, do dopasowanych otworów w węższej części gryfu gitary. Gryf z korpusem łączymy za pomocą bardzo prostego, metalowego mechanizmu blokującego.
Budowa
Pudło rezonansowe Furcha jest wyraźnie mniejsze od tego w akustykach typu Dreadnought. Boki i tył korpusu zbudowane są z afrykańskiego mahoniu, zaś na topie znajdziemy lity cedr (American Red Cedar). Palisandrowy mostek o rozstawie strun 55mm, skrywa wkład Graph Tech TUSQ, wykonany z materiału które powinien imitować kość słoniową. Obustronny binding korpusu nieregularnie zmienia kolory - przypomina żółwią skorupę. Właśnie dzięki takim detalom Little Jane pokazuje swoją klasę. Gitara nie jest wyposażona w pickguard, ale kto by chciał szpecić tak klasycznie wyglądające wiosło.
Gryf podobnie jak boki i tył korpusu, wykonany jest z afrykańskiego mahoniu. Na palisandrowej podstrunnicy znajdziemy osiemnaście progów, a między nimi delikatne oznaczenia pozycji zarówno na górze, jak i na boku podstrunnicy.
Na główce znajdziemy sześć blokowanych maszynek Furch Chrome String-Lock, z systemem uwalniania i blokowania struny przez nakrętkę umieszczoną z tyłu główki. Na przedniej części główki wykonanej z czarnego materiału ABS, znajdziemy logo marki – ozdobną literkę „F”.
Między mostkiem a kluczami rozciągają się dość grube struny Elixir Ph-Br Nanoweb 12-53, które znane są z wręcz nieziemskiej trwałości. Świetnie, że producent bierze swoich klientów na poważnie, gdyż jak mawia mój zaprzyjaźniony lutnik „Niemal wszystkie nowe gitary wyposażone są w struny marki WymieńMnieOdrazu”.
Cały instrument wykończony jest w stylu „Open-Pore”, dzięki czemu gitara jest lekko matowa, nie zostają na niej odciski, a pod palcami możemy wyczuć delikatnie szorstkie słoje drewna. Prezentuje się lepiej niż niejeden lutniczy instrument z wysokiej półki.
Na wielką pochwałę zasługuje również wcześniej wspomniany pokrowiec. Ze względu na bardzo przemyślane rozmieszczenie uchwytów - możemy podróżować z Little Jane „na walizkę” lub nosić ją jako plecak. Futerał ten jest wykonany z naprawdę świetnych materiałów. O bezpieczeństwo instrumentu zadba solidna wkładka z gąbki, zaś w środku znajdziemy delikatną, welurową wyściółkę. W jednej z kieszonek znajdziemy materiałowy worek, zapobiegający rysowaniu się korpusu przez luźno ułożone struny, w drugiej kieszonce klucze do regulacji instrumentu.
Wrażenia
Po złożeniu instrumentu prosto z pudełka sprawdziłem strój. Absolutnie nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Był perfekcyjny, wręcz idealny i nie wymagający najmniejszej korekty. Jak to się stało? przecież właśnie pozbierałem kawałki rodem ze szwedzkiego marketu i Furch nie wymaga ode mnie nawet dotknięcia kluczy? Rynek składanych gitar nie jest aż tak bardzo rozwinięty, lecz dam głowę, że konkurencja ma problemy ze strojem swoich instrumentów tego typu.
Po kilkudziesięciu minutach gry na małej Jane, muszę stwierdzić że korpus mógłby być bardziej okrągły, szczególnie w miejscu gdzie spotykają się pudło i przedramię. Oglądając korpus wydaje się dość zaokrąglony, lecz ślady na ręku po dłuższym graniu mówią co innego.
Gryf jest w taki sposób wyprofilowany, że w dłoni trzyma się go podobnie jak gitarę klasyczną. W niskich pozycjach jest dość szeroki, w wysokich robi się coraz węższy. Widać, że gryf i główka choć są oddzielnymi elementami, były jednym kawałkiem drewna, a zostały rozdzielone w procesie produkcyjnym. Po złożeniu słoje układają się w jedną całość. Dość niefortunne jest miejsce łączenia tych elementów, gdyż wypada ono dokładnie tam gdzie opieramy kciuk, trzymając rękę w pierwszej pozycji. W pozycji, w której grając rytmikę, czy otwarte akordy, trzymamy dłoń prawie zawsze. Uczucie jest trochę dziwne, lecz nie jest to coś do czego nie da się przywyknąć.
Nie było by fair gdybym nie wspomniał o wyważeniu instrumentu. Gdy zabieramy lewą rękę, główka Janeczki frunie w kierunku podłogi. Jestem pewien, że jest to spowodowane dużą ilością metalowych elementów, łączenia główki z gryfem, jak i pręta biegnącego przez całą długość szyjki. Z pewnością właśnie te elementy dbają o tak świetne trzymanie stroju naszej gitarki, nawet po wielokrotnym składaniu i rozkładaniu małej Jane. Dlatego przyjmijmy, że możemy jej to wybaczyć.
Posłuchaj jak brzmi Furch Little Jane:
Brzmienie
Zastanawiacie się pewnie co jeszcze jest małego w Little Jane? Odpowiedź jest tylko jedna. Na pewno nie brzmienie. Z tak małego i niepozornego korpusu wydobywa się grube i soczyste brzmienie jak przystało na instrument wykonany w większości z mahoniu. Nie dajcie się zwieść jej niewielkim wymiarom, Little Jane potrafi być przeraźliwie głośna, jeśli tylko odpowiednio ją potraktujemy…
Uderzając w struny bliżej gryfu otrzymujemy grube i ciemne brzmienie ze sporą dawką dźwięcznej górki. Przesuwając prawą rękę w kierunku mostka niskie częstotliwości znikają nam na korzyść wysokiego środka. Gdybym miał opisać charakterystykę częstotliwościową tego instrumentu była by to głęboka, lecz krótka dolina w okolicach średniego pasma. Jestem przyzwyczajony, że gitara to instrument, który głównie gra środkowymi częstotliwościami, to dla mnie jest pasmo przebicia się gitary ponad innymi instrumentami w zespole. Dlatego nasze wiosło dużo lepiej sprawdzi się jako gitara rytmiczna niż jako solowa. Możemy powiedzieć, że brzmienie Furcha trochę dyktuje jego warunki pracy.
Świetnie sprawdzi się we współpracy z wysokim męskim wokalem lub niskim żeńskim. Tam, gdzie głos lub inny instrument wypełni te pasma, których Furch ma lekki deficyt. Dla mnie taka charakterystyka może być bardziej zaletą niż wadą, bo jeśli dobierzemy gitarę odpowiednio do naszych preferencji, może się okazać, że Little Jane pobije na głowę wszystkie inne propozycje konkurencji, które weźmiemy pod uwagę.
Musimy jednak pamiętać, żeby interesowała nas całość – gitara plus wokal lub gitara plus instrumenty. Wiele razy łapałem się na tym, że nie do końca cudowne pojedyncze brzmienie idealnie siedziało w miksie, razem ze wszystkimi instrumentami i wokalem.
Bardzo dobre wrażenie robi zakres dynamiczny tego instrumentu. Mała Jane potrafi być delikatna i cicha kiedy tego potrzebujemy, a gdy zbliża się moment kulminacyjny utworu potrafi ryknąć jak pani Chylińska w czasach O.N.A. Furch na pewno zawstydzi swoją głośnością niejednego akustyka z wysokiej półki.
Gdy przejdziemy do grania pojedynczych dźwięków, wszystko jest w najlepszym porządku, strunki leżą nisko, mamy świetny dostęp do wysokich pozycji. Wszystko jest pięknie dopóki nie zaczniemy grać vibrato. Struny pocierające o progi robią BARDZO głośny efekt tarcia. Dobrze, że gryf jest oddzielną częścią. Wystarczy, że zabierzemy tylko ten kawałek gitary do lutnika na wypolerowanie progów. Spotkałem się już wcześniej z takimi problemami w gitarach, ale były to instrumenty z trochę niższej półki cenowej.
Podsumowanie
Gitara Furch Little Jane to naprawdę niepowtarzalny instrument. Świetnie wykonany, poręczny i bardzo głośny. Świetnie spisze się przy graniu ballad, poezji śpiewanej, a nawet folku czy country. Instrument jest naprawdę innowacyjny, a montaż gryfu przez specjalną klamrę naprawdę szybki. Na pewno będą z niej zadowoleni podróżujący muzycy jak i uliczni grajkowie, choć tych drugich cena może lekko odstraszać. Moim zdaniem ze względu na naprawdę profesjonalne brzmienie, (które możecie ocenić w moim teście wideo) i fakt, że mieści się w bagażu podręcznym, jest warta każdej złotówki, nawet wliczając (nie do końca konieczną) wizytę u lutnika.
Specyfikacja:
- Pudło rezonansowe:
- Pudło rezonansowe: LJ
- Płyta wierzchnia: lity cedr (American Red Cedar)
- Boki i tył: mahoń (African Mahogany)
- Binding: Artifical Tortoise
- Mostek: palisander (Indian Rosewood)
- Wkład mostka: TUSQ (fully compensated)
- Rozstaw strun (mostek): 55mm
- Struny: Elixir Ph-Br Nanoweb 12-53
- Wykończenie: Open-Pore
- Pickguard: brak
• Gryf:
- Szerokość siodełka: 45mm
- Menzura: 615mm
- Podstrunnica: palisander (Indian Rosewood)
- Radius podstrunnicy: 310mm
- Wykończenie główki: tworzywo (black ABS)
- Szyjka: mahoń (African Mahogany)
- Maszynki: Furch Chrome (String-Lock)
- Siodełko: Monel Zero Fret (prożek zerowy)
- Rozstaw strun (siodełko): 38mm
- Wykończenie szyjki: Open-Pore
- Markery podstrunnicy: brak
- Kołki: czarne z tworzywa sztucznego
- Ilość progów: 18 (+0 fret)