TEST: BOSS Acoustic Singer Live
Znakomicie zaprojektowany wzmacniacz dla śpiewających gitarzystów Autor: Kamil Badzioch • 12 czerwca 2017Bardzo chciałem go przesłuchać. Już od ponad miesiąca wertowałem zagraniczne strony w internecie na jego temat, a moja ciekawość rosła i kiedy już miałem zacząć sprawdzać, gdzie w Polsce jest osiągalny, nagle otrzymałem propozycję - "zrobisz test BOSS Acoustic Singer Live?" Uśmiech na mojej twarzy od ucha do ucha, i oczywiście ZGODA! Teraz, po miesięcznej zabawie z tym "piecykiem" mogę się podzielić moimi spostrzeżeniami.
Po pierwsze jest ładny. Niewielki (367 x 274 x 314 mm), utrzymany w stonowanej eleganckiej kolorystyce - odcienie brązu ze złotymi elementami. Na górze solidny skórzany uchwyt, przód lekko ścięty. Wzbudza zaufanie swoją masą, która mieści się w granicach 10.5 kg.
Po drugie jest prosty w obsłudze. Dobry sprzęt dla muzyka występujacego "live" powinien być nieskomplikowany w obsłudze i BOSS Acoustic Singer Live taki jest. Logicznie rozmieszczone gniazda, gałki i przyciski z dokładnymi opisami pozwalają odważyć się na tak ryzykowny krok, by niemal zaraz po zakupie iść z nim na koncert do pubu i wykorzystać go w 100 procentach.
Po trzecie - brzmienie i możliwości. Acoustic Singer Live ma dwa kanały, jeden mikrofonowo-instrumentalny i drugi przeznaczony dla gitary. Kanał pierwszy zaopatrzony jest w wejście typu combo(XLR/TRS). Na kanałach mamy taka sama regulację - volume, bas, middle, treble, AF, phase i reverb. Różnią się tym, że na kanale mikrofonowym dodatkowo mamy włącznik zasilania phantom, oraz gałke delay/echo, a na kanale gitarowym gałeczkę "chorus" i dodatkowo "magiczny" guziczek Acoustic Resonance. na przednim panelu, obok wspomnianych kanałów znajdziemy jeszcze blok dotyczący HARMONIZERA znajdującego się na pokładzie wzmacniacza, blok LOOPER'a włącznik tweetera. przycisk MUTE (wyciszajacy cały wzmacniacz) gałkę MASTER i włącznik.
Na panelu tylnym, oprócz gniazda zasilającego znajdują się dwa wyjścia XLR (dla każdego kanału osobno), złącze słuchawkowe, gniazda do podłączenia pedałów do sterowania efektami i harmonizerem, złącze USB do podpięcia się do komputera i wejście na zewnętrzny odtwarzacz, z regulacja głosności.
Brzmienie jest bardzo dobre.
Producent podaje, że Acoustic Singer Live ma 60 W mocy. Mogę potwierdzić że nie sa to naciągane parametry. Udało mi się na nim zagrać udany koncert w pubie, gdzie było około 80 osób i nikt nie narzekał, że jest za cicho. Barwa mikrofonu ładna i czytelna (testowałem na mikrofonach RODE M3 i SHURE 565SD). Gitary (Martin i Takamine) też nie sprawiały problemu. Szybko ustawiłem im dobre brzmienie, nie musiałem korzystać z AF, ale dopiero włączenie funkcji Acoustic Resonanse pokazało pełne możliwości wzmacniacza. Funkcja ta jest w moim odbiorze rodzajem wstępnego ustawienia toru gitarowego, aby instrument zabrzmiał jeszcze bardziej przestrzennie, naturalnie. Kiedy jest wyłączona dźwięk jest płaski, powiedział bym, że go czuć na przedniej ścianie(oczywiście kiedy reverb jest wyłączony).
Kiedy załączymy AR, mamy do wyboru trzy ustawienia - moje ulubione było pierwsze, kiedy dioda włącznika świeciła się na zielono. Gitara brzmiała pełnym pasmem, a dźwięk dostał jakieś lekkości. Drugie ustawienie, oznaczone kolorem diody żółtym, ma tak jakby lekko podbity środek, co może pozwolić przebić się z w miksie podczas gry z zespołem. Kolor czerwony diody sygnalizuje włączenie ustawienia, gdzie według mnie EQ jest ustawione w lekki "uśmiech" z podbiciem delikatnym góry i dołu, a z podcięciem środkowego pasma.
Kolejnym "smaczkiem" w nowym produkcie BOSS'a jest prosty harmonizer. Pozwala on nam do wokalu głównego dopisać albo głos wyższy, albo niższy, lub głos śpiewający unisono, ale jednak delikatnie przesunięty. Gałką odpowiadającą za ilość efektu w ogólnym brzmieniu mikrofonu, możemy dokładnie ustalić poziom efektu, by delikatnie wzbogacił nasze brzmienie.
Następne udogodnienie to LOOPER. Możemy tworzyć pętle zarówno z mikrofonu, gitary, lub z obydwóch kanałów razem. Długość pętli wynosi 40 sekund i była to dla mnie trochę za mało, ale może po prostu marudzę.
Z rzeczy które bardzo mi się spodobały w Acoustic Singer Live są złącza XLR out na tylnym panelu. Pełnią funkcje wbudowanego DI BOXa, i pomagaja bezstresowo użyć wzmacniacz na dużej scenie. owszem, wiele innych wzmacniaczy ma takie udogodnienia, ale w niewielu się spotkałem, żeby każdy kanał miał swoje osobne wyjście oraz dodatkowo, żeby można było to wyjście zdefiniować, czy akustyk dostaje sygnał bez żadnej naszej ingerencji, czy już po obróbce na wzmacniaczu, czy jako mix kanałów. Za to rozwiązanie aż się chce postawić dla konstruktorów mocną ocenę celującą.
Podsumowanie
BOSS Acoustic Singer Live jest znakomicie zaprojektowanym wzmacniaczem dla śpiewających gitarzystów (i nie tylko), z bardzo dobrym brzmieniem. Udogodnienia typu wbudowany harmonizer i looper, wielkość i moc oraz możliwość wygodnego podłączenia się do większego nagłośnienia dają duże możliwości do traktowania go jako główne nagłośnienie na mniejszych scenach i jako nasz profesjonalny odsłuch na dużych koncertach. Do pełni szczęścia zabrakło mi 20 sekund w pętli i pedałów do sterowania harmonizerem i efektami (można je oczywiście dokupić).
Ceny wahają się w granicach 2.200 - 2.450 zł, co nie jest kwotą zbyt wysoka za jakość i możliwości. Zdecydowanie go POLECAM!