Test wzmacniacza basowgo Ampeg SVT-3 PRO

Autor: Tomek Przyborowicz • 12 sierpnia 2014

Ampeg SVT-3 PRO4.000 zł

Opis Gdzie kupić

12 sierpnia 2014 12:00

Tomek Przyborowicz Basista, nauczyciel Dostarczył Music Info ul. Zamknięta 10 30-554 Kraków

Infogitara Testy Basowe Test wzmacniacza basowgo Ampeg SVT-3 PRO

Spore możliwości modelowania brzmienia
Rozbudowany panel tylny
Solidna metalowa obudowa z możliwością zamontowania w rack'u

Znana i szanowana od wielu lat firma Ampeg ma swojej ofercie cały szereg zawodowych zabawek dla basistów. Każdy basista z pewnością zna tę markę, jako jednego z głównych producentów basowego ekwipunku. Pośród wielu znakomitych pozycji w ich ofercie znajduje się seria SVT. O sprzęcie tym marzy wielu basistów, dlatego w tym artykule zajmę się wzmacniaczem pochodzącym właśnie z tej serii.

Ampeg SVT3-Pro, bo o nim mowa, to wzmacniacz basowy typu "head", który możemy również wmontować w rack'a (producent załącza stosowne blachy montażowe). Zamknięty w solidną, metalową obudowę kryje w sobie moc 450 watów przy obciążeniu 4 Ohm, oraz 275 watów przy obciążeniu 8 Ohm. Moc ta generowana jest przez mosfetową końcówkę mocy sterowaną przez 2 lampy - 12AX7, oraz 12AU7. Brzmienie dodatkowo wspomagane jest lampowym preampem opartym na 3 lampach 12AX7.

Zobacz test video Ampeg SVT-3 PRO:

Panel przedni to cały szereg urządzeń, dzięki którym zapanujemy nad dźwiękiem. Tuż obok gniazda do wpięcia basówki znajduje się włącznik, który umożliwia zmniejszenie czułości na wejściu o 15 dB. To rozwiązanie dla instrumentów wyposażonych w aktywny układ elektroniczny. Zaraz nad nim włącznik filtra BRT, który podbija na wejściu o 6 dB częstotliwość 2 kHz, czyli tzw. wysoki środek. Działa to sprawnie i przydaje się zwłaszcza w rockowych klimatach.

Do ustawienia poziomu wzmocnienia sygnału na wejściu służy pokrętło GAIN. Jeśli zaś z jakiegoś powodu przesadzimy z gain'em, zostaniemy o tym poinformowani przez czerwoną diodę (PEAK/MUTE). Ta sama dioda zapali się również gdy użyjemy włącznika MUTE, który wycisza nasz wzmacniacz.

Obok GAIN'a znajdują się dwa włączniki - HI i LO. Są to filtry odpowiedzialne za podbicie odpowiednich częstotliwości. HI podbija o 6 dB częstotliwości wysokie 5 kHz, a LO podbija o 2 dB częstotliwość 40 Hz i obcina o 10 dB częstotliwość 500 Hz. Mnie osobiście szczególnie przypadł do gustu filtr LO, który nadaje brzmieniu dużo konkretnego "dołu".

Kolejne pokrętła na przedniej ścianie to pokrętła regulacji barwy. LOW regulujący poziom tonów niskich (50 Hz) w zakresie +/- 12 dB, MIDRANGE odpowiedzialny za poziom wybranej przy pomocy FREQUENCY częstotliwości średniej w zakresie +/- 15 dB, FREQUENCY służący do wyboru obsługiwanej przez MIDRANGE częstotliwości (220 Hz, 450 Hz, 800 Hz, 1.6 kHz, 3 kHz), oraz ostatni potencjometr equalizera - TREBLE, dzięki któremu ukręcimy odpowiednio tony wysokie (5 kHz) w zakresie od -19 do +14 dB.

Następny potencjometr to MASTER, którym ustalamy głośność wyjściową. Taka korekcja pozwala precyzyjnie wymodelować nasze brzmienie. Ale gdyby komuś było mało, wzmacniacz oferuje jeszcze inne zabawki. Pierwszą z nich jest pokrętło TUBE GAIN, które reguluje poziom napięcia na lampach preampu. W pozycji "10" napięcie to jest maksymalne, a nasze brzmienie staje się bardzo czułe, dynamiczne, wręcz agresywne. Przy skręceniu TUBE GAIN do pozycji "0" napięcie na lampie jest minimalne, a dźwięk staje się bardziej skompresowany.

Jeśli brzmienie basu jeszcze nas nie zadowala, do dyspozycji mamy dziewięcio-pozycyjny korektor graficzny, który umożliwia nam podbicie, lub obcięcie 9 częstotliwości. Poziom udziału całego equalizera w końcowym brzmieniu ustawia się ostatnim suwakiem oznaczonym jako LEVEL. Tak rozbudowana korekcja barwy gwarantuje sukces końcowy nawet dla najbardziej wybrednych muzyków. Mając wpływ na tak wiele składowych brzmienia możemy wręcz dowolnie modelować "sound" naszego basu.

Panel tylny, jak przystało na wzmacniacz mający w nazwie "PRO" zapewnia wszystko, co może być potrzebne na scenie i w studio profesjonalnemu basiście. Jeśli nasz dźwięk ma zostać wysłany do stołu mikserskiego użyjemy wyjść "output". Gniazdo jackowe wysyła sygnał niezbalansowany, zaś XLR to wyjście zbalansowane.

Dzięki pokrętłu LINE OUTPUT LEVEL mamy możliwość regulacji poziomu sygnału jaki wysyłany będzie np. do konsolety, zaś lekkie wyciągnięcie tego pokrętła do góry włącza tzw. odcięcie masy - GROUND LIFT. Możemy również zdecydować czy chcemy wysłać sygnał "po" lub "przed" przejściem przez preamp. Służy do tego włącznik POST EQ/ PRE EQ. Do Ampeg'a możemy podpiąć również inny wzmacniacz, lub preamp.

Gniazdo POWER AMP IN posłuży nam w sytuacji, gdy będziemy chcieli wykorzystać zewnętrzny preamp, używając jednocześnie końcówki mocy Ampeg SVT-3 PRO. W przypadku gdy będziemy chcieli skorzystać z naszego preampu i zewnętrznej końcówki mocy użyjemy gniazda PREAMP OUT.

Na tylnej ścianie znajduje się również tzw. pętla efektów, gniazdo do niezależnego wpięcia tunera, oraz gniazdo do podłączenia podwójnego footswitch'a. Footswitch (przełącznik nożny) nie jest zawarty w komplecie, jednak jeśli takowy posiadamy możemy włączać nim equalizer oraz użyć funkcji MUTE. Jak sami widzicie możliwości jest wiele i z pewnością przyjdzie moment, w którym nadarzy się stosowna okazja do użycia tych dobrodziejstw.

Próbka możliwości Ampeg SVT-3 PRO:

Co do brzmienia wzmacniacza, cóż... Nie ma do czego się przyczepić. Bardzo dobrze skomponowany, zawodowy "head". Na uwagę zasługuje z pewnością lampa na przedwzmacniaczu, która co prawda nie czyni tego wzmacniacza w pełni lampowym, ale daje namiastkę okrągłego, pełnego brzmienia lamp dużo droższych Ampeg'ów. Wzmacniacz ma w sobie dużo siły i dynamiki bez szczególnej ingerencji w "gałkologię", choć ta pozwala na bardzo precyzyjne wymodelowanie dźwięku według własnych preferencji.

Podsumowanie

Są tacy, którzy nie lubią bawić się zbyt wiele, jednak nie zawsze brzmienie jest takie jakie byśmy chcieli. Co więcej, zdarza się, że samo pomieszczenie stawia nas przed koniecznością ingerencji w pasmo. Ampeg SVT-3 PRO umożliwia nam to w zupełności dzięki szerokiej gamie przeróżnych filtrów, suwaków, potencjometrów i oczywiście korektorowi graficznemu. Cokolwiek byśmy jednak nie robili mamy pewność, że się uda, bo gdyby tak nie było marka Ampeg nie zajmowała by od lat miejsca w czołówce. Zdecydowanie polecam.