Test gitary elektrycznej Fender Jaguar 50th Anniversary
Autor: Krzysztof Błaś • 13 grudnia 2013
- Charakterystyczny wygląd
- Wiele możliwości brzmieniowych
- Doskonałe przetworniki
- Perfekcyjne wykonanie
- Sposób regulacji pręta napinającego gryf
Pomimo, że historia modelu Jaguar jest niemal tak samo długa jak innych klasyków Fendera, nieczęsto możemy spotkać go na scenach. Jeżeli jednak się już tak dzieje, to zazwyczaj świadczy to o indywidualizmie grającego na nim muzyka. Gitara ta jest bowiem tak charakterystyczna i różna od wszystkich innych, że tylko ktoś z niekonwencjonalnym poczuciem estetyki mógłby ją polubić...
Mimo to, od roku 1962 Jaguar produkowany jest w kolejnych, niewiele zmienionych formach. Być może to właśnie jego nieszablonowy wygląd, oraz specyficzna konstrukcja i brzmienie przyczyniły się do tego sukcesu, a być może po prostu muzycy wciąż szukają oryginalnego designu odnajdując go w nieco przykurzonych czasem klasykach.
Oglądamy
Tym razem przyszło mi się zmierzyć z klasycznym Jaguarem 50th Anniversary w krzykliwym kolorze Candy Apple Red. Ta jubileuszowa edycja została wykonana w USA i jak przystało na Fendera dostarczona w wypaśnym, chociaż ciężkim jak diabli futerale. Znajdziemy w nim wszystko czego będziemy potrzebować do gry, czyli kabel, pasek, komplet zapasowych strun i tonę papierów świadczących o oryginalności. Instrument robi już wrażenie po otwarciu futerału, na tle wewnętrznej, złotej wyściółki.
Ta edycja Jaguara jest wyjątkowa, ponieważ skonstruowano ją na wzór pierwowzoru z zachowaniem charakterystycznych elementów. Mamy więc unikalną menzurę o długości 24 cali, charakterystyczny mostek tremolo, oraz przetworniki typu single coil z oryginalnym układem elektroniki niwelującym przy okazji brumy. Mimo to zastosowano pewne nowe udogodnienia zwiększające walory użytkowe.
Przetworniki mają większy sygnał wyjściowy dostosowując się tym samym do używanych obecnie mocniejszych przesterowań, strunociąg przesunięto bliżej mostka co zwiększyło kąt ich nacisku na siodełka, a tym samym sustain, przeprojektowano także kieszeń w korpusie, w którą montuje się gryf, dzięki czemu połączenie jest solidniejsze i pewniejsze.
Jednej rzeczy jednak niestety nie zmieniono - mowa o nakrętce regulacji gryfu, która znajduje się nie na główce gitary, tylko na końcu szyjki obok przetwornika neck. W tym przypadku oznacza to, że chcąc dokonać regulacji krzywizny gryfu musimy go odkręcić, żeby dostać się do nakrętki... Idiotyczny patent, z którego Fender już dawno powinien był się wycofać... Cóż, taki jednak urok klasyków, że godzimy się na głupie rozwiązania chcąc zachować legendarny wygląd zgodny z oryginałem...
Fender Jaguar to dość ciężki instrument, ale wystarczy spojrzeć na masywny, olchowy korpus oraz spory mostek z rozbudowaną elektroniką żeby łatwo zrozumieć, że po prostu tak musi być. Szyjkę wykonaną z klonu przykręcono do korpusu za pomocą czterech śrub i metalowej, grawerowanej płytki. Posiada ona bardzo wygodny profil C, a polakierowanie jej na wysoki połysk dodaje odrobinę poczucia luksusu podczas gry.
Palisandrowa podstrunnica została ożyłkowana białym bindingiem. Znajdziemy na niej także duże, perłowe markery w postaci prostokątów. Progi nabito bardzo starannie - to typ medium-jumbo w ilości 22. Na główce znajdziemy klasyczne klucze Klusona oraz dokładnie nacięte siodełko z syntetycznej kości.
To co z pewnością odróżnia Jaguara od innych instrumentów to mostek i elektronika. Zacznijmy od mostka. To oryginalna konstrukcja, która z pewnością nie jest szczytem funkcjonalności, lecz jednocześnie ciekawym przykładem niezależnej myśli technicznej Fendera. Struny naciągane lub poluźniane są za pomocą części mostka, do której zostały przymocowane - oznacza to, że za każdym razem przesuwają się po siodełkach, na których zostały oparte.
Czy takie rozwiązanie może zagwarantować strojenie podczas wyjątkowo energicznych wygibasów? Oczywiście, że nie. Chwila mocniejszej zabawy z tremolem powoduje ewidentne rozstrojenie wiosła, zwłaszcza, że zastosowane klucze nie mają blokady. Mostek jednak ma jedną, wielką zaletę. Za pomocą małego przełącznika pod strunami możemy go w jednej chwili zablokować. Czy oznacza to, że mostek jest w ogóle bezużyteczny? Oczywiście nie.
Nadaje się doskonale do delikatnego wibrowania dźwięków, a jeśli naprawdę chcemy poszaleć, to przecież szybko znajdziemy mnóstwo nowoczesnych gitar z podwójnie blokowanymi Floydami... Poza tym ten mostek to podobnie jak konstrukcja Bigsby element dodający instrumentowi stylu i niepowtarzalności, już sam wygląd usprawiedliwia jego mniejszą funkcjonalność...
Drugim ewenementem instrumentu jest jego elektronika. Teoretycznie mamy tylko dwa jednocewkowe przetworniki. W praktyce jednak uzupełnia je szereg pokręteł i przełączników. Ktoś, kto pierwszy raz ma w rękach Jaguara z pewnością może poczuć się zdezorientowany po chwili kręcenia i przełączania na oślep. Nic bowiem nie działa tutaj tak, jak to znamy z innych gitar.
Sekcja brzmień została podzielona na Rhythm i Lead - przełącza się między nimi switchem zlokalizowanym na lewym, górnym rogu gitary. Obok niego znajdują się dwa specyficzne pokrętła dla sekcji Rhythm - jedno reguluje głośność, a drugie ton. Sekcja Lead z kolei posiada regulację głośności i barwy zrealizowaną na dwóch, klasycznych potencjometrach u dołu gitary.
Pozostaje już tylko mała płytka z trzema przełącznikami w prawym, górnym rogu. Pierwsze dwa po prostu włączają oddzielnie każdy z dwóch przetworników. Trzeci przełącznik to filtr, który obcina bas oferując brzmienie zbliżone do przetworników pracujących w przeciwfazie. Jak widać układ elektroniki wcale nie jest skomplikowany, ale uwierzcie, że bez czytania instrukcji obsługi naprawdę można się na początku zagubić... Kiedy już jednak rozpracujemy całą tablicę rozdzielczą, zaczyna się robić ciekawie, bo nareszcie trzymamy w ręku instrument niestandardowy, który funkcjonuje trochę inaczej niż to, do czego przywykliśmy i czym się zdążyliśmy znudzić.
Odpalamy!
Pomimo niecodziennego designu Jaguar to po prostu bardzo dobrze zbudowany instrument. Idealnie wyważony i świetnie brzmiący akustycznie. Dość głośny i posiadający spory sustain. Nie można mieć także zastrzeżeń do wygody gry. Struny możemy obniżyć ekstremalnie na co pozwalają perfekcyjnie nabite progi.
Siodełka mostka możemy niezależnie regulować dla każdej struny ustawiając zarówno jej wysokość, jak i menzurę. Instrument, który dotarł do testu był idealnie ustawiony i przygotowany do gry. Po wstępnym ogarnięciu układu elektroniki możemy wydobyć pierwsze dźwięki. Okazuje się, że pomimo klasycznego kształtu i konstrukcji, brzmienie tego Jaguara wcale nie jest takie vintageowe, jakiego można by się spodziewać.
Próbka możliwości Fender Jaguar 50th Anniversary:
Niby mamy jednocewkowe single, ale posiadają one sporą moc, a poziom wyjściowy może bez problemu przesterować każdy highgainowy wzmacniacz. Ponieważ obydwa przetworniki dzieli dość duży dystans, możemy uzyskać wiele skrajnych brzmień. Przetwornik przy gryfie oferuje bardzo stratocasterowe barwy z mocnym dołem i wyraźnym, grubym środkiem. Pickup przy mostku z kolei gwarantuje sporo góry i wysokiego środka, lecz mimo jednocewkowej budowy ma spory sygnał wyjściowy, przypomina wręcz minihumbuckera, co zapowiada sporą zabawę na przesterze.
Bardzo ciekawie brzmi ten instrument po uaktywnieniu przełącznika z filtrem obcinającym niskie częstotliwości. Dynamiczne, funkowe brzmienie na prawdę jest bardzo oryginalne i nie spotkamy go w innych konstrukcjach. Generalnie barwy czyste przypominają Stratocastera na sterydach - czyste, selektywne, ale zamiast świszczącej szklanki mamy spory atak i grube, wyraziste brzmienie. Jaguar ma sporo do zaoferowania także na barwach typu crunch. To na prawdę kopalnia brzmień nieco innych niż znane ze Strata, czy Tele.
Okazuje się jednak, że gitara doskonale radzi sobie także z mocnym przesterem. W pierwszej chwili patrząc na jednocewkowe single z pewnością możecie być nieufni co do pomysłu ich przesterowania. Specjalnie zaprojektowany układ Jaguara powoduje jednak, że nie usłyszycie charakterystycznego brumu, ani nawet sprzęgania. Spokojnie można rozkręcić wzmacniacz i przekształcić klasycznego Jaguara w rockowego potwora.
Przy odpowiedniej konfiguracji przełączników Jaguar potrafi zabrzmieć jak typowy instrument z humbuckerami. To z pewnością zaskakuje, kiedy patrzymy jednocześnie na spartańsko wręcz wyglądające pickupy. Gwarantuję jednak, że nie braknie wam mocy podczas ciężkich riffów i szybkich solówek. Fender Jaguar okazuje się być bardzo uniwersalnym instrumentem, aż ciężko uwierzyć, że jego koncepcja ma już tyle lat... To zdecydowanie gitara, która wyprzedziła swoją epokę w momencie powstania i po chwili z nią spędzonej nie trudno się zgodzić, że był to projekt pod każdym względem trafiony i genialny.
Podsumowanie
Fender Jaguar 50th Anniversary to z pewnością instrument, po którego sięga się będąc zaabsorbowanym jego niecodziennym wyglądem i stylem. Okazuje się jednak, że jego najmocniejszą stroną jest przede wszystkim brzmienie, które może nie jest tak rozpoznawalne jak innych konstrukcji Fendera, ale powala swoją uniwersalnością. Najlepsze jednak jest to, że design Jaguara pasuje wciąż do wielu rodzajów muzyki.
Możemy grać na nim rocka, punka, grunge, czy nawet jazz - wszędzie odnajdzie się nie tylko brzmieniowo, ale także wizualnie dzięki swojej ponadczasowej stylistyce. Wiele dobrego należy też powiedzieć o stronie technicznej instrumentu. Zbudowany został niezwykle dokładnie, a detale wręcz porażają idealnym wykończeniem. To jeden z tych instrumentów, które warto mieć w swojej kolekcji, choćby dlatego, że ma duszę, którą czuć w każdym dźwięku i która inspiruje do poszukiwania nowych, muzycznych ścieżek.
Galeria zdjęć Fender Jaguar 50th Anniversary: