PORADNIK: Jaki wzmacniacz do gitary?
Lampa czy Tranzystor - Radzimy jaki wzmacniacz gitarowy wybrać. Autor: Mikołaj Pawlak • 20 sierpnia 2015Jaki wzmacniacz gitarowy wybrać - lampowy czy tranzystorowy? Jest jakaś różnica, a może jej nie ma? Jakie są za i przeciw? Te pytania z pewnością zadaje sobie wielu początkujących gitarzystów.
Pierwsze lampy elektronowe zaczęły się pojawiać już w 1904 roku. Wtedy to J. A. Fleming skonstruował diodę próżniową - lampę z dwoma elektronami - katodą i anodą. Z czasem lampy ewaluowały do tego stopnia, że stały się podstawowym elementem budowy radioodbiorników oraz później - telewizorów i... wzmacniaczy gitarowych. Posiadały one jednak wiele wad, m.in. duży pobór mocy, duże wymiary oraz niską wytrzymałość mechaniczną - trzeba było wynaleźć coś lepszego.
Z pomocą przyszedł tutaj tranzystor - wynaleziony w 1947 roku pozwolił na postęp miniaturyzacji elektroniki w wielu urządzeniach oraz wyeliminowanie problemów, które stwarzały konstrukcje lampowe. Jednak gitarzyści byli innego zdania. Wzmacniacze lampowe dzięki swojej charakterystyce generowały ciepłe brzmienie, które mimo wielu prób producentów było nie do podrobienia przy użyciu innych półprzewodników. Dziś konstrukcje lampowe są wyznacznikiem jakości oraz brzmienia i są stosowane w legendarnych jak i w tych butikowych wzmacniaczach - nie tylko gitarowych, ale także audiofilskich.
Czy lampy faktycznie grają lepiej?
Według badań sygnał, który przepływa przez lampy zniekształcany jest w dość specyficzny, nieliniowy sposób. Wzbogaca go o wyższe harmoniczne oraz wygładza produkując miłe dla ucha, ciepłe brzmienie. Wiele osób ze środowiska muzycznego, którzy słyszeli dużą ilość sprzętu powinno bez problemu rozpoznać brzmienie konstrukcji lampowej z zamkniętymi oczami.
Warto wspomnieć, że pierwsze tego typu konstrukcje (1930 rok) miały inny cel. Były one używane do "przebicia" się instrumentami takimi jak gitary akustyczne oraz - później - gitara hawajska. Dopiero później - wraz z wynalezieniem gitary elektrycznej w 1931 roku pojawiła się potrzeba na wzmacniacze gitarowe. Pierwsze tego typu konstrukcje były oczywiście lampowe, ale ze względu na niską moc oraz zastosowane głośniki (które nie były dostosowane do gitary elektrycznej) ich brzmienie było zbyt charczące i miało zbyt mało niskich częstotliwości.
Od 1950 niepożądane jak dotąd zjawisko przesterowania zaczęli wykorzystywać tacy artyści jak Goree Carter, Joe Hill Louis, Chuck Berry - i wielu więcej. Od tego czasu przester na stałe wpisał się w historię muzyki. W 1960 roku Dick Dale we współpracy z firmą Fender stworzył pierwszy 100-watowy wzmacniacz lampowy, który wyróżniał się soczystym brzmieniem czystym i głośnością, o których inni mogli tylko pomarzyć. Po 1960 roku mocno przesterowane gitary i efekty overdrive stały się integralną częścią wielu gatunków muzycznych - od blues rocka i później - heavy metalu oraz punk. Do najpopularniejszych firm budujących wzmacniacze lampowe należą Marshall, Fender, Mesa/Boogie, Orange, a także VOX.
Dawniej wzmacniacze lampowe budowano w oparciu o płytkę turretboard (zdjęcie poniżej), lub łączenie point-to-point (punkt w punkt). Później zaczęto się "przesiadać" na nowoczesne płytki drukowane, lecz do dziś dzień fanatycy dobrego brzmienia i producenci butikowych wzmacniaczy twierdzą, że najlepsze pod wszystkimi względami są te, produkowane całkowicie ręcznie z wykorzystaniem dawnych metod. Gdy spojrzeć we wnętrze takiego wzmacniacza faktycznie - można powiedzieć, że jest to już sztuka, a nie zwykły produkt.
Tranzystor natomiast podczas podawania mu sygnału o głośności odpowiedniej dla jego specyfikacji fabrycznej wzmocni dźwięk czysto, bez żadnych zniekształceń - a podając mu "zbyt dużo" uzyskamy niemiły dla ucha, charczący przester. Lampa w każdym przypadku doda coś "od siebie" - w pozytywnym znaczeniu, dzięki czemu z powodzeniem stosowana jest również przez audiofilów, którzy uważają je za bezkonkurencyjne.
W konstrukcjach tranzystorowych zdecydowanie przodują produkty firmy Line 6 oraz Roland/BOSS. Na poniższym rysunku można dostrzec w jaki sposób reaguje każdy z typów budowy podczas działania.
A może symulacja?
Przez wiele lat producenci głowili się i troili nad zbudowaniem wzmacniacza tranzystorowego, który doskonale będzie naśladował brzmienie lampy - jednak zazwyczaj z marnym skutkiem. Dlaczego? Koszty lamp i ich awaryjność skutecznie odstraszały niedoświadczonych użytkowników. Budowano więc różnorakie hybrydy - preamp lampowy, końcówka mocy tranzystorowa (przykład Orange Micro Terror) czy też efekty podłogowe z wykorzystaniem lamp.
W ostatnim czasie powstało jednak kilka interesujących propozycji wykorzystujących najnowsze technologie DSP do modelowania brzmienia - Kemper Amps czy też testowany niedawno na łamach Infomusic.pl - Roland Blues Cube Stage, który wypadł zadziwiająco dobrze.
Z biegiem czasu i rozwojem technologii powstawały także komputerowe symulacje wzmacniaczy - najczęściej w formie wtyczek dla programów typu DAW. Oferowały one emulacje brzmienia wielu konstrukcji - ale w pierwszych wydaniach brzmiały mocno średnio.
Dziś produkty takie jak Amplitube czy Guitar Rig pozwalają "ukręcić" nawet bardzo przyzwoite brzmienia o studyjnej jakości - za małe pieniądze i bez wychodzenia z domu. Świetnie sprawdzają się podczas domowego nagrywania oraz ćwiczeń - powstały także wersje na telefony komórkowe (przykład Amplitube iRig) - podłączamy gitarę do telefonu i można grać. Oprogramowanie BIAS (stosunkowo świeże na rynku) posiada także możliwość modelowania brzmienia wybranego wzmacniacza za pomocą specjalistycznych algorytmów i noszenie "Marshalla w kieszeni".
Odwieczna wojna
Można symulować brzmienie lamp. Można robić to bardzo dobrze, a nawet z małą różnicą pomiędzy symulacją a prawdziwą konstrukcją lampową. Można tworzyć hybrydy. Jednak nasuwa się pytanie - czy lampy kiedyś wyginą? Wątpię. Nawet, jeżeli naśladowanie ich charakterystyki przez skomplikowane procesory będzie niemal perfekcyjne, to... nic nie zastąpi genialnej prostoty konstrukcji oraz ciepła żarzących się lamp.
Plusy i minusy wzmacniaczy lampowych:
+ Ciepłe, niepowtarzalne brzmienie z dużą dynamiką
+ Prostota konstrukcji i łatwa wymiana
+ Odporne na zmiany napięcia
- Duże
- Niska wytrzymałość na wstrząsy
- Krótka żywotność
- Drogie w produkcji
Plusy i minusy konstrukcji tranzystorowych:
+ Małe rozmiary
+ Nie grzeją się zbyt mocno
+ Odporne na wszelkie wstrząsy
- Skomplikowane układy elektroniczne
- Uszkodzenie zazwyczaj kończy się naprawą w serwisie