Fryderyki 2017: Tomasz Organek
Autor fot. Oksar Szramka. Na zdjęciu znajduje się zespół (Zdjęcie dzięki uprzejmości Tomasza Organka)
Prezentujemy Wam cykl wywiadów przeprowadzonych w ramach tegorocznych Fryderyków. Po rozmowie z Jerzym Styczyńskim, przyszedł czas na Tomasza Organka, zwycięzcę (wraz ze swoim zespołem Ørganek, którego jest liderem) w kategoriach "Album roku – rock" i "Utwór roku".
Michał Bigoraj: Nie sposób nie zacząć od gratulacji, które z pewnością słyszysz z każdej strony. Można powiedzieć, że byłeś prawdziwym królem połowów tegorocznej gali. Wierzę w szczerość Twoich słów, że byłeś zaskoczony Fryderykami, zwłaszcza że konkurencję miałeś bardzo silną. Ale która statuetka zaskoczyła Cię bardziej: ta za najlepszy album czy za najlepszy utwór?
Tomasz Organek: Bardziej ta za utwór. Myślałem, że Fryderyk za album roku to wszystko, na co możemy liczyć. To jest, moim zdaniem, bardzo ważna kategoria – „Album roku – rock” (w tym hard, metal, punk). Byliśmy nominowani m.in z zespołem T.Love, Luxtorpeda czy Hey, którego członkowie siedzieli obok nas, dzięki czemu wspólnie komentowaliśmy całą imprezę. Tak więc mieliśmy naprawdę niezwykle silną konkurencję. Gdyby rozbić te kategorie na składowe (np. kompozycja i produkcja – przyp. M.B.), to zwyciężyliśmy w kilku podkategoriach. Byliśmy nominowani z weteranami polskiej sceny rockowej, którzy z sukcesem funkcjonują na rynku znacznie dłużej od nas, więc moje zaskoczenie nagrodą za album roku było spore. Z niedowierzaniem natomiast przyjąłem fakt, że zostaliśmy wywołani po raz drugi.
Przyznam, że ja akurat stawiałem na wspomniane T.Love. Moim zdaniem, kategoria rock (w tym hard, metal, punk) jest dość pojemna zarówno w tym roku, jak i w poprzednich latach. Np. nominowane płyty wspominanych Hey (zwłaszcza), a także T.Love są nasiąknięte elektroniką. Niemniej są to zespoły stricte rockowe. Wspomniałeś o konkurencji. Czy zgodzisz się z faktem, że gdyby do tej konkurencji dołączył zespół Kult, który Fryderyki regularnie bojkotuje, a w poprzednim roku wydał bardzo dobą płytę „Wstyd”, to Wasze szanse byłby mniejsze?
Być może. Każdy artysta autonomicznie decyduje o tym, czy chce brać w tym udział czy nie. Nie mam zamiaru tego oceniać. Kult to legenda polskiej muzyki i nie będę wypowiadał się na temat ich decyzji. To są ich prywatne sprawy. Zresztą ja sam nie śledzę tego na co dzień. Nie wstaję rano myśląc o tym, co się będzie działo za rok. Po prostu pracuję. A podchodzę do swojej pracy bardzo uczciwie i szczerze powodowany chęcią tworzenia rzeczy mądrych i wartościowych. Czasem się to udaje, czasem nie. Zdarza się, że jako zespół jesteśmy zmęczeni, często bez pomysłu. Na szczęście są takie przebłyski, kiedy piszemy piosenki, które składają się na płytę. Jeśli to się później spotyka z uznaniem słuchaczy, a tym bardziej branży, która się bardzo rozwija, to jasne, że się cieszymy.
Sprawa kategorii na Fryderykach to temat rzeka. Wspomniałeś o piosenkach, choć ja wolę mówić o „utworach”. Napisany przez Ciebie „Mississippi w ogniu” został, jak wiemy, wybrany utworem roku. Nieczęsto jednak zdarza się, by wśród pięciu nominowanych utworów wszystkie były napisane przez muzyków, którzy je wykonują, tak jak to było w tym roku.
Nigdy nie korzystałem z producentów, poza ostatnią płytą, którą produkowaliśmy z Jackiem (Jacek Antosik, współproducent płyty – przyp. M.B.). Mój pomysł na muzykę jest bardzo prosty: zawsze chciałem pisać teksty i zawsze chciałem komponować. Wszystko to realizuję. Nie jednoosobowo oczywiście, bo poprzednie zespoły były bardziej kolektywem niż grupą kierowaną przez lidera, tak jak w przypadku Ørganka (Zespół ten tworzą także: Adam Staszewski, Robert Markiewicz, Tomasz Lewandowski – przyp. M.B.). To był mój pomysł na muzykę, chciałem się w ten sposób spełniać i nigdy nie przeszło mi przez myśl, by sięgać po pomoc osób trzecich – to chyba nie jest mój sposób na muzykę. Ja chcę być w 100% odpowiedzialny za to, co robię. Dla mnie to jedyny dopuszczalny sposób robienia muzyki. Gdybym nie pisał swoich tekstów, to prawdopodobnie w ogóle bym nie występował na scenie.
Traktujesz muzykę całościowo. Nie znamy się osobiście, ale wydajesz się osobą wiarygodną i szczerą. Ale à propos tekstów utworów, to przed naszym wywiadem miałem przyjemność rozmowy z na pewno Ci znanym Markiem Dutkiewiczem. Rozmawialiśmy m.in. o aktualnym poziomie tekstów w polskich utworach. Jak się z pewnością domyślasz, bardziej ceni on, podobnie jak ja, teksty, które powstawały w XX wieku. „Mississippi w ogniu” oceniał wysoko, ale np. wspomniał, że Zbigniew Hołdys ten tekst ocenił krytycznie.
To jest rozmowa o gustach. Ktoś to docenia, a ktoś inny nie i wszystko jest w porządku. Jednemu się podoba, drugiemu nie. Jakby wyglądał ten świat, gdyby wszystkim podobało się to samo? A co do słów Marka Dutkiewicza, którego szanuję bardzo za wkład w historię polskiej muzyki, to nie do końca bym się z nim zgodził, bo zawsze istniała grupa artystów, która pisała dobrze i która pisała źle. Utwory obydwu tych grup można usłyszeć w radiu. Jest całkiem niezła grupa młodych artystów – nie mówię tu o Kasi Nosowskiej, która jest bardzo uznaną songwriterką czy o Muńku Staszczyku, bądź Kaziku Staszewskim – pojawiają się młodzi ludzie, jak np. Daria Zawiałow, Błażej Król czy Swiernalis, którzy piszą bardzo dobrze. Być może to jest tylko kwestia zapoznania się z tematem. Zawsze jest coś dobrego i złego, a kwestie proporcji zostawiłbym tym, którzy wnikają w to na co dzień. Nie mnie to oceniać.
fot. Autor nieznany. Na zdjęciu znajduje się autor wywiadu wraz z Tomaszem Organkiem
Z innej beczki na koniec. Dlaczego, Twoim zdaniem, w tym roku po raz pierwszy w historii nagrodę złotego Fryderyka otrzymała grupa? Mam oczywiście na myśli zespół Dżem.
Bardzo dobrze, że tak się stało. Dżem to kawał historii polskiej muzyki. Członkowie Akademii co roku przyznają kilka złotych Fryderyków (konkretnie trzy – przyp. M.B.). Przypuszczam, że lista tych, którzy mogą je zdobyć, jest dość długa. Tych artystów jest całe mnóstwo. Nasza muzyka jest bardzo bogata. Niedawno zresztą, zupełnie bezwiednie rozmawialiśmy w zespole na temat niektórych płyt Dżemu i jego rozwoju przez lata. Ale to są rzeczy bezdyskusyjne.
Zgadzam się, ale dlaczego akurat teraz?
Nie wiem, może taka jest kolej rzeczy. Cieszę się, że dostali. To jest najważniejsze.